Labels

1.

W liściach opadłych ma dusza spoczywa
co zionie ogniem deptanym przez ludzi
Gnijący fetor treść wydobywa
Ich to obrzydza, nie chcą się brudzić


Nie chcą się brudzić swą własną głupotą
co zżera serca, jak rak, ciało całe
Więc zdycham deptany, dręczony tęsknotą
Jak każdy człowiek - tęsknotą za ciałem

Nie ochłapem mięsa, wrzechprzeobecnym
lecz dotykiem dłoni na serce zbolałe
Nie obcowaniem, co na wskroś jest niecnym

a splotem dwóch istot, w jedno - doskonałe

Lecz jakże tu dobrać się - jak łabędź - w parę
gdy smród samotności się zeń wydobywa
Wszystkie me członki przesiątknięte żalem
Wszystkie me myśli smutek pokrywa

Tak pogrążonym ja w dni monotonii
która co świt czeka - niczym kat
Lecz nie zginie nuta nadziei w symfonii
Gdy nadejdzie wiosna, pożre mnie Świat